Premie roczne stanowią coraz efektywniejsze narzędzie nagradzania oraz utrzymywania pracowników na stanowiskach pracy. Czy nie stanowią jednak nadmiernego obciążenia podatkowego?
Wiele państw każdego roku poszukuje sposobów na uszczelnienie funkcjonujących systemów podatkowych, szukając sposobów na zwiększanie wpływów do budżetu państwa. Pytanie tylko, czy w takim wypadku cel gospodarczy zawsze uświęca środki?
W niedzielę 11 listopada obchodzić będziemy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Dzięki pomysłowi posłów PiS, mamy świętować tę rocznicę także w poniedziałek. Pomysł ten wywołał wiele dyskusji i kontrowersji.
Ministerstwo Finansów planuje nowelizację prawa, która pozwoli sprzedawać odziedziczone nieruchomości bez konieczności zapłaty 19 proc. podatku dochodowego. Pięcioletni okres pozostanie, ale będzie znacznie korzystniej liczony.
Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna jako zwycięzca rankingu FDI Global Free Zones of the Year w Europie oraz Krakowska Specjalna Strefa Ekonomiczna na dziewiątym miejscu na świecie według Tholons Top 100 Outsourcing Destinations. Takie sukcesy dwóch najsłynniejszych w Polsce Specjalnych Stref Ekonomicznych stały się w jakimś sensie tylko wspomnieniem.
Poznaliśmy kolejną odsłonę sporu o samochody wykorzystywane w działalności gospodarczej. Wygląda jak następny projekt z cyklu uszczelniania podatków lub zwalczania agresywnych optymalizacji podatkowych. Planowane zmiany wobec samochodów służbowych nie są jednak narzędziem przeciwko wielkim organizacjom, które oszukują Skarb Państwa. Chodzi bardziej o grupę drobnych i średnich przedsiębiorstw.
Jedna z podstawowych zasad konstytucyjnych stanowi, że organy władzy państwowej działają na podstawie i w granicach prawa. Inaczej mówiąc - władza może podjąć wobec obywatela (podatnika) jakieś działanie tylko wtedy, jeśli przepis prawny wyraźnie na to pozwala. Tyle w teorii. W praktyce każdy urzędnik lub funkcjonariusz może uznać, że skoro reprezentuje władzę to znaczy, że może robić wszystko i nie musi się z tego nikomu tłumaczyć.
Zakaz handlu w niedziele wywołał kontrowersje nie tylko z powodu zarzutów o bezsensowne ograniczanie swobody gospodarczej. Biznes zaczął liczyć potencjalne koszty. Niestety do stracenia jest znacznie więcej niż jedna siódma dochodu. Najbliższe miesiące zapewne spowodują szereg żmudnych i emocjonalnych negocjacji pomiędzy najemcami powierzchni i właścicielami centrów handlowych. Przedsiębiorcy mogą nie tylko stracić zysk ale stanąć przed obliczem reorganizacji lub wręcz niedzielnego dopłacania.
Programy komputerowe osiągnęły już zdolności pozwalające im rozmawiać z ludźmi w taki sposób, ze nikt się nie zorientuje kto jest po drugiej stronie. Algorytmy potrafią analizować ogromne ilości danych w każdej sekundzie. Postęp technologiczny może ułatwić życie, ale druga strona medalu pozostaje zagadką. Zbliżamy się do nowych regulacji prawnych, które pozwolą bankom tworzyć portrety psychologiczne klientów na postawie płatności kartą. Nie można wykluczyć, że po takie narzędzie inwigilacji sięgnie w przyszłości władza państwowa.
Rząd pracuje nad przepisami, które w praktyce zablokują możliwość zwrotu nadpłaconego podatku VAT znacznej grupie przedsiębiorców. Jeśli ktoś doliczał VAT do ceny np. biletu kinowego pomimo braku takiego obowiązku, to fiskus niczego nie zwróci. Według rządu odzyskanie nadpłaty byłoby w takim przypadku… bezpodstawnym wzbogaceniem.