Regulacje nazwane pochopnie "Acta 2" mają na celu ochronę praw autorskich, a nie ustanowienie cenzury. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że przegłosowana ostatnio dyrektywa dotyczy mniej więcej tej samej materii co polska ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Założenia dyrektywy o ochronie praw autorskich
Internet jest strefą, gdzie wolno niemal wszystko. Przykładowo, można „zabrać” cudzy utwór, umieścić go na swojej stronie i na tym zarabiać (bez dzielenia się zyskiem z autorem). Zasadniczym celem dyrektywy jest przeciwdziałanie temu zjawisku. Nowe unijne prawo ma objąć przede wszystkim wielkie portale. Chodzi o to, żeby właściciele tych serwisów nie zarabiali z pominięciem autorów.
Dyrektywa nie obejmie jednak niewielkich portali, a dokładniej tych, które zatrudniają do 50 osób i mają roczny obrót nie większy niż 10 mln Euro (tzn. mniejsze portale zostaną potraktowane „ulgowo”). Należy jednocześnie podkreślić, że opinie o „cenzurowaniu Internetu” przez jak to się określa „ACTA 2”, to zarzuty mijające się z prawdą.
Jeśli ktoś jest autorem np. bloga, to unijna dyrektywa nie ograniczy jego wolności wypowiedzi, ani tym bardziej nie zabroni mu prezentowania swoich poglądów w jakichkolwiek kwestiach. Jedynym ograniczeniem pozostanie prawo danego kraju członkowskiego UE.
Polscy wydawcy poparli nowe unijne prawo
Na stronie internetowej Izby Wydawców Prasy czytamy:
„Parlament Europejski przegłosował liczne poprawki i przyjął raport dotyczący dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym (…) Wydawcy z zadowoleniem przyjęli decyzję Parlamentu Europejskiego (...) Napawa optymizmem fakt, iż politycy nie ulegli zmasowanej akcji lobbingowej przeciwników uchwalenia dyrektywy, posuwających się często do kłamstwa i dezinformacji.”
Izba Wydawców Prasy wskazuje ponadto na czym (w dużym skrócie) polega nowe unijne prawo:
„To nie ACTA 2, a wprowadzanie zasady jeśli na mnie zarabiasz, to podziel się swoim zyskiem.”
Ten fragment opinii obrazuje kluczowy element emocjonalnej „burzy”, która wybuchła wokół nowej dyrektywy. Świat nie jest czarno-biały. Złożona problematyka, jaką jest prawo autorskie nie może być uproszczona do zdania w rodzaju, że przyjęte zasady to ACTA 2, wielki skandal i wielka cenzura. Niektórzy artyści czują się niedoceniani, nie tylko z powodów finansowych.
Jeśli ktoś uważa, że ograniczenia wynikające z nowej dyrektywy są zbyt daleko idące, to oczywiście ma do tego prawo. Należy jednak wziąć pod uwagę również drugą stronę medalu.
Pewna nieznana szerzej osoba reprezentująca środowisko artystyczne zamieściła na profilu społecznościowym wpis, który daje do myślenia:
„Jestem artystą, moja praca to sama radość. Ale ja też muszę z czegoś opłacać rachunki”.
Autor: Andrzej Dmowski
Adwokat i doktor nauk prawnych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2011 roku jeden z Partnerów Zarządzających w korporacji Russell Bedford Poland. Wcześniej w sieci doradczej BDO, a także Deloitte & Touche. Autor książki „Ceny Transferowe”, współautor komentarza „Ustawa o podatku dochodowym od osób prawnych”, autor wielu publikacji z zakresu prawa podatkowego.